piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 3 - Łza owiana tajemnicą.

  Doga powrotna do Kirai, do domu. Artem i jego ranny przyjaciel Kenchii, z oddali widać było już bramę do miasta. Rumaki powolnym tempem dreptały po kamiennej ścieżce, między pięknym lasem.
-Hej Kenchii. Wstawaj. Zaraz miniemy most graniczny.
-Hmm? - Przecierając oczy wyprostował się na koniu.
-Jak ty to robisz, że zasypiasz podczas jazdy na koniu i nie spadasz? To nie logiczne.
-Hehe. Wiesz ma się te umiejętności. - Mówiąc to podrapał się po tyle głowy.
-Tsaaa... - Odrzekł Arti, wybuchając potem śmiechem.
Kontrola graniczna przebiegła pomyślnie.
-Co oni tak nagle zaczęli wszystkich sprawdzać? Przecież jak jechaliśmy w góry to nawet nikt nas nie sprawdzał... - Rzekł oburzony Kenchii. - Dobrze, że masz znajomości wśród żołnierzy, więc wszystko poszło sprawnie.
-E tam, znajomości znajomościami. Ale strażnik powiedział mi, że w mieście grasuje morderca,, dlatego te środki ostrożności. Mamy szczęście, bo do miasta teraz nie wpuszczają ludzi bez dokumentu potwierdzającego tożsamość. W drugą stronę tak sam. Pamiętaj o tym gdy będziesz chciał opuścić miasto.
  Stojąc już przy gospodzie od której zaczęli swoją podróż, zsiedli z koni. W tym samym czasie podbiegł do nich jakiś mały chłopak.
-Pan jest Artem tak? 
Artem twierdząco kiwnął głową.
-Potrzebujesz czegoś ode mnie?
-Ja nie, ale pan Karen zapłacił mi jednego srebrnika, za przekazanie panu wiadomości, że czeka na pana w gospodzie ,,pod pijanym wężem,,
Artem pogrzebał w swojej saszetce i wyciągnął jedną srebrną monetę, po czym podał ją chłopcu.
-Masz jeszcze drugiego ode mnie. - Uśmiechnął się - Zmykaj stąd.
-Dziękuję! - Wykrzyknął malec ściskając mocno dwiema rękoma monetę, szybko zniknął za pobliskimi domostwami.
-Idziesz ze mną? - Odwracając się spytał Kenchiego.
-Pewnie. - Uśmiechnął się. - Dawno nie widziałem Karena.
  Gospoda ,,pod pijanym wężem,, znajdowała się na środku niewielkiego miasteczka - Kirai, które przecinała długa droga między domami, zakładami kowalskimi, sklepami, i innymi użytkowymi oraz mieszkalnymi budynkami.
  Drzwi do gospody otworzyły się a do środka weszli Artem z Kenchim. Podeszli do lady przy barze, gdzie czekał już na nich Karen.
-O! Przyjaciele - Serdecznym uśmiechem przywitał ich Karen.
-Mam to o co prosiłeś.
Artem wyciągnął ze swojej torby roślinę o którą prosił Karen.
-Bardzo dziękuję.
-Niema sprawy. Jeśli będziesz miał jeszcze jakąś prośbę to wal śmiało.
-A ja!? A ja!? - Wtrącił się Kenchii.
-Nie. Ty nie możesz mnie o nic prosić. Limit twoich przysług ode mnie już dawno się wyczerpał.
-To niesprawiedliwe!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Żartuję. - Wykrztusił Arti przecierając łzy z oczu. - Możesz prosić o co zechcesz. Jak tylko dam radę to pomogę. A właśnie. Może przeniesiemy się do mnie do domu i tam pobalujemy?
-Niegłupi pomysł - odrzekli równocześnie Kenchii i Karen.
  Trójka przyjaciół udałą się do mieszkania Artema, lecz gdy otworzyli drzwi, ich oczom ukazał się nie oczekiwany widok...
Blade ciało Anastasii było przebite mieczem do ściany, a pod nim była wielka szkarłatna plama. Była to krew która jeszcze ściekała cienką smugą po jej ubraniach.
-Anastasio! - Wykrzyknął Artem podbiegając do przybitego ciała, i wyciągając miecz.
Kechii i Karen stanęli jak wryci.
-Kto mógł zrobić coś tak okrutnego!? - Wykrzyknął w gniewie. - Artem! Gdzie jest  Artem!
Arti wbiegł do swojego pokoju z nadzieją, że zobaczy tam chłopca.
-Nie ma go!.. Chłopaki... teraz ja mam do was prośbę. Ja muszę czegoś poszukać... Jakiejś wskazówki. Możecie wyjść na miasto, spytać się czy ktoś nie widział małego - pokazał ręką wzrost do pasa - chłopca w ciemnych włosach, z okularami i czerwonym płaszczem?
-Niema sprawy! - Mówiąc to przyjaciele Artiego wyszli.
  Artem położył ciało Anastasii na łóżku, po czym przeszukał jej ubrania.
-Cholera! Teraz nie dowiem się dlaczego dostałem ten naszyjnik... Mam wrażenie, że ona ukrywała coś ważnego... Teraz muszę znaleźć jej oprawcę, a to nie będzie takie proste... - Powiedział ściskając biały naszyjnik, jak dopiero zauważył w kształcie łzy...
Nagle drzwi do jego domu zostały z trzaskiem wyważone...

3 komentarze:

  1. Świetnie się czyta. Czekam na kolejną część :)
    littlelayabout.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam i czekam kiedy następny rozdział?
    Nie nadążasz Kuzynku :*
    http://jestemtwoimbratem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałeś nominowany do LBA na blogu:
    http://jestemtwoimbratem.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń